
Antoni Piłat
województwo: mazowieckie,
schorzenie: autyzm
Jestem Mamą wyjątkowego i wrażliwego chłopca ze spektrum autyzmu. Wiem, że bez pomocy innych nie dam rady dalej walczyć o przyszłość mojego syna.
Antek rozwijał się inaczej od rówieśników. Około 2. roku życia jeszcze nie mówił, nie reagował na proste komunikaty, nie okazywał lęku, zachowywał się niebezpiecznie. Biegał bez świadomości zagrożenia. Na spacerach potrafił nagle pobiec wprost pod nadjeżdżający samochód. Trzepotał rączkami, w kółko włączał i wyłączał światło. Przestał naśladować zwierzęta, co wcześniej tak bardzo lubił. Nie czekałam, aż „z tego wyrośnie”. Już wtedy zaczęłam organizować pomoc.
Najtrudniejsza była walka o mowę. Mój synek wypowiedział pierwsze słowa dopiero w wieku 6 lat. Za tym sukcesem stoją godziny terapii neurologopedycznej, terapii ręki, terapii słuchowej (Tomatisa), tysiące powtórzeń i ogromna cierpliwość. Gdyby nie te terapie – jestem pewna, że Antoś do dziś by nie mówił.
Dziś Antek mówi, pyta, odkrywa świat. Jest na takim etapie życia, ze szuka kontaktu i akceptacji u innych ludzi. Jest bardzo rodzinnym dzieckiem, uwielbia spędzać czas z dziadkami. Bardzo lubi gotować ze mną w kuchni, jeździć na hulajnodze, jest ogromnym fanem kina. Kocha swojego młodszego brata, z którym jest bardzo zżyty. Ma swoje marzenia, chce być kucharzem albo informatykiem. Ale największe marzenie to być zdrowym i… mądrym.
Codzienność mojego syna nie jest łatwa. Autyzm to nie tylko inny sposób postrzegania świata – to też lęki, wybuchy emocji, nadwrażliwości. Antek bardzo potrzebuje rutyny. Czasem wystarczy, że ktoś przesunie dywan, a on wpada w rozpacz i złość. Panicznie boi się os, wiertarki, głośnej muzyki. Dla niego to nie tylko dyskomfort, to prawdziwa trauma. Jestem jedyną osobą, która potrafi nad tym zapanować. Pilnuję porządku przedmiotów w domu. Wiem, na jaki puzzel nie nadepnąć, żeby tej lawiny złości nie uruchomić.
Na wiosnę tego roku pojawiły się nowe trudności. Antek zaczął obsesyjnie myć ręce. Mówił, że nieładnie pachną, choć wcale tak nie było. Robił to nawet 100 razy dziennie, do krwi, do ran.
Z terapeutami od razu zaczęliśmy działać. Wprowadziliśmy elektrostymulację i dziś sytuacja się poprawiła. Teraz myje ręce 5–6 razy dziennie.
To wszystko nie byłby możliwe bez terapii, a terapia to ogromne koszty. Dzięki Fundacji Polsat mamy choć częściowe wsparcie od 2018 roku. Nie jestem w stanie finansowo unieść tak intensywnej i długotrwałej rehabilitacji. Każda złotówka to dla nas krok do przodu. Dzięki wsparciu dobrych ludzi możemy świętować małe, codzienne sukcesy. Każda pomoc, wpłata na subkonto to szansa, by Antoś mógł być kiedyś samodzielny.
Jako mama marzę o jednym, żeby moje dziecko umiało sobie poradzić w świecie, kiedy mnie już nie będzie. Dopóki jestem wiem, co go uspokoi, co rozśmieszy, a co zepsuje jego dzień. Dlatego tak bardzo walczę, by teraz, kiedy to możliwe, zapewnić mu wszystko, co pomoże mu być samodzielnym dorosłym.
Antek jest dzieckiem pogodnym, otwartym, empatycznym oraz wrażliwym. W przypadku autyzmu są to emocje, które potrafią męczyć, bo on przeżywa wszystko dużo intensywniej. Antoś rozumie, jak ważne są terapie. I choć są trudne, on się nie poddaje. Bo ma wielkie serce oraz ogromny potencjał. Autyzm nie odbiera mu miłości, empatii, marzeń. Chcę, żeby o tym pamiętał i żeby miał szansę spełniać swoje marzenia. Antoś ma jedno – żeby jego autyzm zniknął. To niemożliwe. Musimy się wszyscy nauczyć z tym żyć i sprawić, by Antek mógł funkcjonować bez barier. Staram się być jego wsparciem, oparciem, w tej jego wyjątkowej, indywidualnej drodze. Tak naprawdę codziennie uczę się swojego dziecka.
Z całego serca proszę: pomóżcie mi zadbać o przyszłość mojego syna.
Dziękuję za każde wsparcie, dobre słowo i pamięć.



