Franciszek Strózik
województwo: łódzkie,
schorzenie: wrodzona wada serca
Aktualizacja 15.11.2024 rok
Ważne wieści zza Oceanu! Franek jest już po operacji. Wszystko poszło dobrze.
Dziękujemy, że jesteście z nami.
Aktualizacja 20.10.2024 rok
Kochani Przyjaciele! Załogo Franusia!
Dostaliśmy wiadomość z kliniki w Pittsburgu z terminem operacji naszego małego serduszka. Operacja odbędzie się 14 listopada. Miniony tydzień był dla nas bardzo ciężki. Udało się załatwić wiele spraw związanych z wylotem. 8 listopada wylatujemy do Stanów Zjednoczonych po lepsze życie dla naszego Synka. Prosimy Was o modlitwę za szczęsliwą podróż i powodzenie operacji.
Bądźcie z Nami.
Dziękujemy za dotychczasową pomoc i wsparcie!
======
Aktualizacja 09.09.2024 rok
Uzbieraliśmy potrzebną kwotę! Dzięki Państwu Franek poleci na operację serca <3
Jesteśmy bardzo wdzięczni i wzruszeni, że tak licznie odpowiedzieli Państwo na nasz apel o uzbieranie ponad 1,5 miliona złotych na operację ratującą życie naszego dziecka. Suma wpłat ze wszystkich zbiórek pozwala nam polecieć do szpitala w Pittsburghu. Ciągle nie możemy uwierzyć, że to, co wydawało się niemożliwe, udało się w tak krótkim czasie! Dziękujemy za czas poświęcony nam i naszej historii. Lecimy pisać szczęśliwe zakończenie. Ściskamy wszystkich Darczyńców. Nigdy nie zapomnimy, że serduszko naszego Franka poruszyło tak wiele innych serc…
========
Nosiłam Frania pod sercem. Sercem, które pokochało go od pierwszych chwil. Na USG widziałam, jak się rozwija, jak bije jego serduszko… Serduszko, które jak się okazało, ma bardzo poważną wadę. Franek musiał przyjść na świat w ośrodku specjalistycznym. Czekał go pilny zabieg po porodzie. Od tego czasu moje serce nie tylko dla niego bije, ale też o niego drży.
Franek urodził się w grudniu 2019 roku w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi z bardzo ciężką i złożoną wadą serca pod postacią hipoplazji i zwężenia zastawki tętnicy płucnej, zwężenia zastawki trójdzielnej, fibroelastozy RV oraz ubytku w przegrodzie międzyprzedsionkowej. Pierwsze doby jego życia były dla nas bardzo trudne. Nasz maleńki synek przeszedł zabieg cewnikowania serca, mający na celu poszerzenie zastawki płucnej. To uratowało jego życie. W ciągu kolejnych 8 miesięcy i pięciu pobytach w szpitalu podjęto decyzję o powtórnym cewnikowaniu serca, które znów miało poszerzyć zastawkę płucną. Niestety praca serca wciąż była nieprawidłowa, zaburzenia hemodynamiczne wciąż się powiększały, a zastawki: płucna i trójdzielna - nie pracowały prawidłowo. Co to oznacza? Przez to, że nie domykała mu się zastawka płucna, krew cofała się z płuc do komory prawej, a przez to, że trójdzielna - z komory prawej do przedsionka serca… To spowodowało, że prawa komora ciężej pracowała. Musiała mocniej pompować, by wtłoczyć krew do płuc, a mięsień sercowy zaczął przerastać. Coraz mniej miejsca było na krew, a coraz więcej zajmował mięsień. Gdyby nie domykała się tylko zastawka płucna – Frania uratowanoby w Polsce. Lekarze po kolejnych kontrolach w 2021 roku postanowili zwołać konsylium kardiochirurgiczne i zdecydować, co dalej. Dostaliśmy wiadomość od lekarza prowadzącego, że mogą nam zaoferować jedynie serce jednokomorowe, co jest leczeniem paliatywnym, ale wskazali nam ośrodek w Stanach Zjednoczonych, w Pittsburghu, jako ten, który może pomóc. Dostaliśmy kosztorys. Pozostało nam otworzyć zbiórkę i ratować syna na własną rękę. W grudniu 2022 roku, dzięki pomocy wielu ludzi o dobrych sercach, udało się zebrać prawie milion złotych. Było to dla nas ogromne wyzwanie logistyczne i emocjonalne.
Tuż po drugich urodzinach synka odbyła się operacja w Pittsburghu. Trwała 7 godzin. Przeprowadzono całkowitą korektę serca. Przywrócono normalną wielkość prawej komory i naprawiono zastawki. Franio nie ma sztucznych zastawek.
Wychodząc z amerykańskiej kliniki dostaliśmy informację, że być może dopiero w dorosłości będzie potrzebna reoperacja, że nie przewiduje się żadnych nieprawidłowości. Po powrocie do Polski nadal kontrolowaliśmy stan zdrowia synka. Na początku maja dostaliśmy wiadomość, że konieczna będzie reoperacja. Rzadko się to zdarza, ale zdarzyło się właśnie nam i musimy ponownie stawić czoła trudnej sytuacji. Nie wyobrażam sobie, że operacja miałaby się nie odbyć z powodu braku środków… Patrzę na te piękne, niebieskie oczy i nie chcę nawet o tym myśleć.
Jest nam bardzo ciężko w sytuacji, która nas dotknęła. Znów musimy zebrać tak ogromną kwotę, znów prosić o pomoc, a to nie jest łatwe. Jest to dla naszej rodziny bardzo wielkie obciążenie. Mamy dwójkę dzieci, które potrzebują w miarę normalnego życia.
Franek chciałby już móc zajmować się jedynie tym, co go interesuje: kablami, obwodami, rurkami, taśmami izolacyjnymi. Może kiedyś zostanie inżynierem. Nie ważne kim będzie, zrobimy wszystko by zapewnić mu zdrowe i szczęśliwe życie. Bardzo prosimy o wsparcie tego małego serca.
Historię Franka można też śledzić na Facebooku: