
Igor Mazur
województwo: lubelskie,
schorzenie: mózgowe porażenie dziecięce, opóźnienie psychoruchowe, autyzm
Mama Igorka, a moja synowa, jest głuchoniema. Gdy była w ciąży pojechałam z nią pociągiem do lekarza. W drodze powrotnej dosiadła się do nas kobieta. Nie było mnie wtedy przez chwilę w przedziale, ale synowa opowiadała, że chcąc jej pomóc - podniosła walizkę. Później dostała krwawienia. Okazało się, że odkleiło się jej łożysko.
Igorek urodził się w 28. tygodniu ciąży z zamartwicą. Dostał 0 punktów w skali Apgar. W szpitalu rodzice mojego wnuczka dowiedzieli się, że dziecko ma mózgowe porażenie dziecięce i ropne zapalenie opon mózgowych. Wiele razy był reanimowany. Nikt nie mówił, że to będzie roślinka. Igora nie chcieli zostawić synowej i synowi, bo nie podołali roli rodziców. Dziecko było zaniedbane. Dostałam telefon z pytaniem, czy decyduję się być dla niego rodziną zastępczą. I tak w Dzień Babci na rozprawie sąd przyznał mi opiekę nad nim. Kocham mojego wnuka nad życie i był to dla mnie najpiękniejszy prezent.
Z czasem do diagnozy Igora dołączył FAS i autyzm. Włącza mu się też autoagresja. Wnuczek przyjmuje leki ułatwiające zasypianie, bo potrafi trzy noce z rzędu nie zmrużyć oka. Dzieciństwo Igorka upłynęło pod znakiem walki o jego jak największą sprawność. Odebrałam go ze szpitala jako noworodka bardzo spiętego, z dużymi przykurczami. Od 2019 roku wnusio ma zajęcia w przedszkolu. Rehabilitacja, którą tam ma, jest dla nas zbawienna. Mieszkamy na wsi. Przyjeżdża po niego bus z gminy, co jest dużym ułatwieniem, bo nie mam samochodu. Opiekuję się jeszcze schorowaną mamą, czyli prababcią Igorka. Sama również mam problemy ze zdrowiem.
Niepełnosprawność Igorka polega na tym, że nie mówi, słabo widzi, nie usiądzie sam, porusza się pełzając. Trzeba go bardzo pilnować, bo wszędzie go pełno. Słyszy i rozumie wszystko, co do niego mówię. Jestem dla niego całym światem. Oczami, uszami, rękoma, nóżkami. Choć muszę przyznać, że manualnie zrobił ogromne postępy. Jego nóżki są bardzo chudziutkie, ale jak go wezmę pod pachy, to próbuje stawiać kroki, zejdzie sam z łóżka i próbuje na nie wejść. Terapie w przedszkolu uruchomiły rączki – potrafi zjeść kanapkę, drugie danie widelcem, napić się z butelki, czy rozebrać się. Cudownie trzyma kredkę. Najbardziej lubi leżeć i rysować po ścianie. W przedszkolu z pomocą pań robi wyklejanki i laurki. Jestem bardzo wzruszona za każdym razem, gdy je przynosi. Porozumiewamy się dźwiękami, gestami, obrazkami. Jestem z nim całe życie. Znam każdą minę, każdy ruch, każdy grymas…
Od września Igorek pójdzie do pierwszej klasy, po tym, jak dwa lata miał odroczony obowiązek szkolny. W pobliskiej Włodawie wnuczek ma hipoterapię i dogoterapię. Jak wraca do domu, ćwiczę z nim sama, na ile zdrowie i możliwości mi pozwolą.
Co roku staramy się wyjechać z nim na turnus. To koszt około 10 tysięcy złotych.
Tam wnusio ma wannę masującą z ciepłą wodą ciepłą, masowanie stópek, wirówki. On tak kocha wodę, kocha pływać. Nie jestem w stanie mu tego zapewnić w naszym mieszkanku. A tak bardzo chciałabym oglądać jak najczęściej jego uśmiech, gdy ma kontakt z wodą. Na turnusach są też specjaliści, którzy się nim kompleksowo zajmują. Serce mi się raduje, kiedy jest tak zaopiekowany. Daje mi to dużą nadzieję.
Każda dodatkowa godzina rehabilitacji jest dla Igorka zbawienna, jednak na więcej mnie nie stać. Na tyle, na ile jestem w stanie - ćwiczę z nim w domu sama, ale mam świadomość tego, że nie jestem specjalistą. Wiem, że jest dużo dzieci potrzebujących pomocy, ale może znajdzie się wśród państwa ktoś, kto będzie mógł podarować odrobinę szczęścia mojemu wnukowi.
Igor ma ogromny potencjał i chęć do życia. Chociaż był spisany na straty przeżył i nadal walczy.
Dziękujemy za wszystko <3

