Kamil Zygardowicz
województwo: mazowieckie,
schorzenie: autyzm wczesnodziecięcy
Autyzm sprawia, że nie mówię. Mam już 10 lat i wszelkie próby nie powiodły się. Często słyszymy, że albo w pewnym momencie zacznę mówić, albo nie będę mówił i żadne terapie, a przeszedłem ich naprawdę wiele, nic nie wskórają. Ale my walczymy. Wiem wszystko o tym, jak mówić, ale coś we mnie mi na to nie pozwala. Mam nadzieję, że to się zmieni. Na razie pozostaje mi mowa alternatywna, czyli mówik.
Terapie są mi potrzebne. Pamiętam, że jak mieliśmy kiedyś dłuższą przerwę w zajęciach, zacząłem gryźć to, co miałem pod ręką. Jak jest rehabilitacja, moje odruchy ustępują. Jestem stymulowany dociskami i szczotkowaniem. To wszystko mi pomaga, ale cały czas trzeba przy mnie być i mnie obserwować. Zamiast mówić, potrafię krzyczeć. Zdarza mi się uciekać. Lubię dzieci, zabawy w dużych przestrzeniach - choć nie zajmę się nimi długo. Mam problemy z koncentracją i wyrażaniem swoich emocji. Robię duże postępy w rozumieniu. Kiedyś mama poprosiła: "Kamilku, zgaś światło" i ja to zrobiłem! Jeszcze niedawno było to niemożliwe. Rodzice myśleli nawet, że mam problemy ze słuchem. A ja po prostu zaczynam rozumieć komunikaty. Dla kogoś nie będzie to niczym niezwykłym, w naszej rodzinie było to duże wydarzenie.
Sam widzę, że terapia i leczenie przynoszą rezultaty. Niestety dużo kosztują, a tu nie ma miejsca na przerwę. Kiedyś ludzie dziwnie na mnie patrzyli i zabierali dzieci z placu zabaw, gdy byłem tam ja. Dziś wiedzą więcej na temat autyzmu i są bardziej pomocni. Cudowna jest też moja siostra, bez której nie spróbowałbym w życiu wielu rzeczy, jak przejścia przez tor w parku linowym. Siostra nie wstydzi się tego, że mam autyzm i ma do mnie dużo cierpliwości. Obecność bliskich dodaje mi skrzydeł i sprawia, że z chęcią rozwijam swoje zainteresowania kosmosem. Autyzm jest trochę jak kosmos. Niezbadany i pełen zagadek. Nie jestem z innej planety i codziennie nad sobą pracuję. Twoje wsparcie mi w tym pomaga. Dziękuję.