Marcin Dydo
województwo: dolnośląskie,
schorzenie: wady wrodzone obu rąk, stopa końsko-szpotawa, spodziectwo, wzmożone napięcie mięśniowe
Jestem babcią Marcinka, który urodził się jako wcześniak. Marcin jest z ciąży bliźniaczej, ale już w trakcie jej trwania wiadomo było, że drugie dziecko nie przeżyje. W ciąży nic nie wskazywało na to, że wnuczek będzie miał tyle wad. Lekarz pokazywał nam rączki, nóżki... Nie mówił, że będą krótsze, że będzie brakowało paluszków... i że Marcinek będzie musiał walczyć o życie. Przez trzy miesiące po urodzeniu domem Marcinka był inkubator. Ważył 900 gramów i mierzył 32 centymetry. Ale udało się i jest z nami.
Wraz z mężem sprawujemy opiekę nad wnukiem. Jesteśmy dla niego rodziną zastępczą. Marcinek urodził się z licznymi wadami wrodzonymi, takimi jak: hipotrofia, skrajnie niska urodzeniowa masa ciała, problemy z układem moczowym, niedokrwistość oraz wzmożone napięcie mięśni. Marcinek nie ma wszystkich paluszków u rączek. Niektóre musiały być amputowane, niektóre się nie wykształciły. Prawa nóżka była dwa razy operowana ze względu na stopę końsko-szpotawą. Ciężko nam patrzeć, jak wnuczek uderza chorą nóżką o zdrową i upada... Robimy, co w naszej mocy, by zniwelować ten problem. Mamy zaopatrzenie ortopedyczne, jeździmy na prywatną rehabilitację... Mimo że przeszliśmy zabieg wydłużenia ścięgna Achillesa, stopa wymaga nieustannych ćwiczeń. Troska o polepszenie jakości życia naszego wnuka wymaga od nas zaangażowania, a także sporych nakładów finansowych. Marcinka w najbliższym czasie czeka kilka operacji. Nie tylko stóp, rączek, ale też układu moczowego. Po znieczuleniach i lekach trzeba było mu usunąć 16 mlecznych ząbków, bo inaczej wdarłaby się sepsa.
Wnuczek jest bardzo mądrym chłopczykiem. Jest sprawny intelektualnie. Chodzi do pierwszej klasy. W związku z niewykształconymi paluszkami ma problemy z pisaniem, trzyma długopis całą ręką. Wychowawca mówi, że potrzebuje więcej czasu i coraz lepiej mu to wychodzi. Jesteśmy z niego bardzo dumni. Był moment, że dzieci śmiały się, że ma brzydkie ręce. Marcin jest bardzo wrażliwy i chował je wtedy za siebie. Chcielibyśmy, by nigdy nie musiał się wstydzić, by był akceptowany i doceniany za to, jakie ma serce. Uczymy go, by szedł do przodu i się nie przejmował.
Marcinek to bardzo żywe dziecko. Lubi grać w piłkę i gry komputerowe. Bardzo dobrze liczy. Jego marzeniem jest mieć przy sobie siostrę. Wnuczek chce mieć zawód związany z pomocą innym: raz chce być strażakiem, innym razem policjantem, czy lekarzem, choć nie cierpi szpitali.
Od początku korzystaliśmy z pomocy specjalistów w poradniach neonatologicznych i chirurgicznych, ortopedycznych, urologicznych, neurologicznych, okulistycznych oraz audiologicznych. Pieniądze z subkonta pomagają nam w zakupie sprzętów sensorycznych, zapewnieniu dodatkowych rehabilitacji oraz bucików ortopedycznych, które często trzeba wymieniać. Jestem pewna, że przy wsparciu dobrych ludzi nasz wnuk szybciej stanie na nogi i zakończy leczenie, walcząc już "tylko" o poprawę komfortu życia.