Wiktor Rudziński
województwo: małopolskie,
schorzenie: Głuchota czuciowo-nerwowa, zmiany zwyrodnieniowe siatkówki, nadwzroczność, astygmatyzm, zaburzenia ruchowe i zaburzenia mowy
Wiktor dostał 5 punktów w skali Apgar. Niestety i u niego - podobnie jak u starszego brata - badania przesiewowe nie wyszły dobrze, ale przynajmniej już wiedziałam co mam robić, gdzie się udać, jak postępować. Jak miał dziewięć miesięcy to wszczepiono mu pierwszy implant, ale po miesiącu nastąpiły komplikacje: zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Po tym zdarzeniu wszystko runęło na nas jak wielka lawina. Problemy ze wzrokiem zdiagnozowano u Wiktora bardzo wcześnie. Przebadaliśmy drugiego, starszego syna pod tym kątem i choć niczego wcześniej nie zauważyliśmy okazało się, że ma to samo, co brat - dużą wadę wzroku.
Zrobiliśmy dokładniejsze badania i zaczęliśmy rehabilitację, bo Wiktor odginał się w różne strony. Potrzebna nam też była praca z psychologami. Braliśmy udział we wszystkich programach edukacyjnych, do jakich mogliśmy się dostać, m.in. „dźwięki marzeń”. Po zapaleniu opon mózgowo-rdzeniowych praca idzie nam bardzo opornie. Są rzeczy, których Wiktor nie rozumie i trzeba mu je pokazywać. Większość słów, które wypowiada, jest niezrozumiała. Wtedy bardzo się denerwuje i wycofuje. „Dlaczego mam się starać, skoro mnie nie rozumieją?”.
W przedszkolu testy na inteligencję pokazały, że Wiktor nie musi uczęszczać do specjalnej placówki. Od pierwszej klasy chodzi do szkoły integracyjnej w Olkuszu. Jest zapisany na wszystkie dodatkowe zajęcia. Czas, który spędza na świetlicy, również ma wypełniony zajęciami. Po szkole na większość ćwiczeń jeździmy prywatnie: logopeda, psycholog, zajęcia ruchowe. Te ostatnie są szczególnie ważne, bo Wiktor ma problem z błędnikiem. Do tej pory nie jeździ na rowerze. Ćwiczę z nim sama, bo już przy starszym synu miałam niezłą szkołę fizjoterapii. Jego chód jest delikatnie zaburzony. Staramy się, żeby chodził po nierównościach, zapoznawał się z nimi, a co za tym idzie zaczął sobie na takiej powierzchni radzić i żeby nabrał stabilizacji.
Pieniądze z subkonta przeznaczamy na rehabilitację i bardzo drogie części do implantów. Jeden kabelek potrafi kosztować 1500 zł. Ostatnio Wiktor zgubił 3 akumulatorki do ładowania. Ich koszt to 8000. Żadna firma nie ubezpiecza tego typu sprzętu. Teraz muszę kupować baterie, trochę większe niż do zegarka, które wystarczają nam na dwa tygodnie. Dopóki nie wymienimy implantów na nowe, co ma nastąpić za dwa lata, będziemy tak funkcjonować. Jeździmy prywatnie na dodatkowe zajęcia z neurologopedą. Potrzeba nam tych spotkań trzy razy w tygodniu, a godzina kosztuje 250 zł.
Wiktor lubi lepić, układać klocki, szkicować ołówkiem zamki… Panie ze świetlicy zawsze pokazują mi jego prace. Chętnie gra na urządzeniach elektronicznych, ale też układa puzzle. Ważne jest dla niego to, byśmy byli wtedy razem. Stara się grać w piłkę z bratem i choć im to nie wychodzi, to bardzo lubię na te próby patrzeć. Ma taki okres, że zadaje bardzo dużo pytań. Lubi chodzić do szkoły i dużo z niej zapamiętuje. Jest zaradnym chłopakiem, więc nie możemy pozwolić sobie na utratę tego, co mamy. A cieszy go każdy sukces. Ostatnio dostał hulajnogę i ma ogromną frajdę i satysfakcję z każdego przejechanego metra.
Dziękujemy z całego serca za okazane wsparcie!