
Zofia Sieradzan
województwo: mazowieckie,
schorzenie: autosomalnie dominująca wielotorbielowatość nerek, nadciśnienie tętnicze
Zosia urodziła się z bardzo poważną i rzadką chorobą genetyczną - wielotorbielowatością nerek. Diagnozę postawiono już na etapie ciąży: torbiele na obu nerkach, prawie zerowe szanse na przeżycie. Były łzy, rozpacz, strach, ale i decyzja, że warto walczyć, nawet jeśli będzie to najtrudniejsza walka w naszym życiu.
Zosia przyszła na świat przedwcześnie. Jej nerki były powiększone niemal dwukrotnie – już wtedy walczyły z torbielami. Spędziła 1,5 miesiąca w szpitalu, najpierw na neonatologii, potem na nefrologii. A potem... zaczęła zaskakiwać wszystkich. Także lekarzy. Rosła, nabierała nowych umiejętności, uczyła się świata. Zosia rozwija się prawidłowo – komunikacyjnie i neurologicznie. To, że dziś jest z nami i funkcjonuje tak dobrze, to dla nas i dla lekarzy prawdziwy cud.
Ale choroba nie zniknęła. Zosia żyje z nią każdego dnia. Jej nerki mają dziś rozmiar narządów dorosłego człowieka. Duży brzuszek, trudności z równowagą, opóźniony rozwój motoryczny to tylko część codziennych wyzwań.
Zosia musi pić dużo wody, dbać o rytm dnia, bo powiększone nerki uciskają inne narządy, przez co nie czuje potrzeby oddania moczu. Każda infekcja trwa u niej dłużej, a każda gorączka to powód do niepokoju, bo wszystko odbija się na nerkach. Leczenie opiera się na ciągłej kontroli: monitorowanie ciśnienia, tętna, stosowanie leków, szybka reakcja na choroby sezonowe.
Zosi pomaga hipoterapia, sensoryka, kontakt z wodą, piaskiem, który jeszcze niedawno był dla niej trudny do zniesienia, bo Zosia ma nadwrażliwość skóry na dotyk. Pomaga też zmiana klimatu - wyjazdy nad morze, szczególnie jesienią, które wyrównują ciśnienie i zwiększają odporność.
Choroba Zosi wymaga czasu, uwagi, sił i niestety także pieniędzy. Koszty leczenia, rehabilitacji, wyjazdów na konsultacje, leków i terapii są ogromne. A to wszystko po to, by utrzymać jej organizm w równowadze i dać jej szansę na możliwie normalne dzieciństwo.
Zosia chodzi do zerówki, uczy się z rówieśnikami, ale nawet tam musimy uważać, bo jeden upadek, jedno mocniejsze uderzenie w plecy, może skończyć się bólem i koniecznością podania leków rozkurczowych. Mimo to Zosia cieszy się każdym dniem. Uczy się z zapałem i z radością, a my robimy wszystko, by ten uśmiech nie znikał z jej twarzy.
Dziś zwracamy się do ludzi o dobrych sercach – jeśli możesz, pomóż Zosi. Każda złotówka, każde przekazanie 1,5% podatku ma znaczenie.
To dzięki Wam możemy dalej walczyć, zapewniać jej leczenie, specjalistyczny sprzęt, terapię i leki.
Z całego serca dziękujemy.

