Kacper Burzyński
województwo: śląskie,
schorzenie: padaczka, zespół Westa
Nasza historia zaczyna się jak wiele innych. Na początku wszystko było idealnie. Kacperek rozwijał się prawidłowo i nic nie zapowiadało tragedii. W takim czasie nikt nie myśli, że dzieje się coś złego… Jego skłony i płacze były dla nas objawami kolki jelitowej. Dopiero kiedy dolegliwości się nasiliły, okazało się, że to początki padaczki. Trafiliśmy do neurologa, a później genetyka. Usłyszeliśmy diagnozę – zespół Westa.
Kacperek zaczął przyjmować leki przeciwpadaczkowe, a my zauważyliśmy, że cofa się w rozwoju, przymyka oczka. Kacperek ma prawie 4 lata. Jeszcze nie siedzi i nie chodzi. Jest dzieckiem leżącym, nieumiejącym nawet utrzymać główki. Zmieniliśmy leki, ale skutki przyjmowania tamtych pozostały.
Cztery razy w tygodniu jeździmy na rehabilitację, pionizujemy synka, a specjalny stymulator podskórny ma zatrzymać epilepsję. Kacperek robi się bardziej kontaktowy, zaczyna ruszać rączkami, nóżkami, obracać główkę, z radością obserwujemy, jak fajnie otwiera oczka. Małymi kroczkami staramy się iść do przodu. Nie wszystko jednak wychodzi idealnie. W tym roku odszedł starszy brat Kacperka - Tomek, również zmagający się z chorobami. To nas rozbiło, ale wciąż musimy walczyć, by nasz młodszy synek mógł funkcjonować. Po latach rozmyślań, o tym dlaczego Kacperek urodził się chory i dlaczego spotkała nas tragedia, walczymy dla niego o lepsze jutro. Kacperek też walczy, próbuje się z nami komunikować, upomina się o swoje, zabiega o uwagę. Lubi być w centrum zainteresowania, dlatego będzie bardzo szczęśliwy, jeśli jego los kogoś poruszy. Za wszelkie wsparcie ogromnie dziękujemy.